środa, 12 sierpnia 2009

"Oddział chorych na raka" Aleksander Sołżenicyn

Jak na wakacyjny czas książka może niezbyt pasująca klimatem, ale jakoś tak mnie na nią wzięło, że jak zaczęłam to nie mogłam się od niej oderwać. W dodatku czytałam ją podczas pobytu nad morzem, podczas pięknej słonecznej pogody, co spowodowało, że utworzył się duży kontrast między tym, co mnie otaczało, a tym, o czym czytałam. Prawdopodobnie też dlatego książka wywarła na mnie ogromne wrażenie, zagrała na tych strunach, które może w innych okolicznościach by się nie odezwały, albo odezwałyby się mniej intensywnie.

Książka opowiada, jak sam tytuł wskazuje, o chorobie. Do szpitala w Taszkiencie, leżącego na terenie byłego ZSRR trafiają pacjenci chorzy na raka. Jak wiadomo choroba nie wybiera – trafiają tam więc i Ci, którzy zajmują wysokie stanowiska państwowe i ci z niższych warstw społecznych. Mamy więc przekrój ówczesnego społeczeństwa, a więc i podział zdań, przekonań, doświadczeń. Pojawiają się pytania o sens życia, o sprawy priorytetowe, o słuszność czynów. Co najlepsze w szpitalu nie ma podziału na tych lepszych i gorszych. Wszyscy leżą w dusznych salach, wszyscy poddawani są podobnej terapii, wszyscy jednakowo cierpią, wszyscy odczuwają ten sam strach w obliczu ciężkiej choroby.

Jednak oprócz choroby w dosłownym tego słowa znaczeniu mamy również inny jej rodzaj. Chodzi o chorobę trawiącą państwo, w którym rozgrywa się akcja powieści. Komunizm niczym rak drąży wszystkich, którzy wpadli w jego szpony. I tych na wierchuszce i tych dla których los był mniej łaskawy. Właśnie to porównanie totalitarnego państwa do raka było głównym powodem, dla którego cenzura zakazała wydanie książki. Nastąpiło to dopiero na zachodzie w 1968 roku.

Podsumowując książka niesamowita w swej prostocie. Sołżenicyn świetnie nakreślił sylwetki swoich bohaterów. Dużą rolę odegrały na pewno osobiste doświadczenia autora w walce z chorobą nowotworową, ale niezprzeczalnie ogromny wkład miał również niezwykły talent pisarski do mówienia prosto o rzeczach trudnych. Dla mnie majstersztyk!!!

Na koniec cytat z książki, który szczególnie zapadł mi w serce:

„To nie dobrobyt czyni nas szczęśliwymi lecz dobroć i sposób widzenia własnego życia. I jedno i drugie zawsze zależy od nas samych: człowiek zawsze może być szczęśliwy, jeśli tylko tego zechce, i nikt nie jest w stanie mu przeszkodzić.”

3 komentarze:

  1. dziś zabieram się za czytanie "Oddziału..." ;-) ciekawe czy moje odczucia po przeczytaniu będą podobne ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. już od dawna planuję przeczyta Sołżenicyna, dzięki Tobie już wiem, od czego zaczac :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ONACZYLIJA - czytaj, czytaj:) czekam na relację:)

    PAPIEROWA LATARNIO - cIeszę się, że zachęciłam Cie do przeczytania:) mam nadzieję, że się nie zawiedziesz:)

    OdpowiedzUsuń